sobota, 8 listopada 2014


Miarowy, powtarzający się dźwięk zakłócił mój sen. Poczułem zapach kwiatów, tak intensywny, że aż irytujący. Otworzyłem oczy i dostrzegłem biały sufit. Próbę podniesienia się uniemożliwił mi ból brzucha.
Uniosłem ostrożnie głowę i rozejrzałem się po pomieszczeniu. Dotarło do mnie, że jestem w szpitalu. Nie miałem jednak pojęcia, jak się tam znalazłem.
Obok nie było nikogo, przy łóżku stał jednak fotel, sugerujący, że ktoś mnie tu odwiedzał. Zlokalizowałem źródło irytującego zapachu - na szafce obok łóżka stały cztery bukiety kwiatów.
Nacisnąłem przycisk wzywający pielęgniarkę, chcąc ją poprosić o przestawienie roślin i udzielenie mi jakichś wyjaśnień. Zamiast pracownicy szpitala do pomieszczenia wszedł Frederick, trzymający w dłoni kubek z kawą z automatu.
- Gdzie ja jestem, co się stało? - spytałem od razu.
- Jesteś w szpitalu - zaczął.
- Tyle zdążyłem sam zauważyć - przerwałem mu szorstko, a po chwili dodałem. - Wybacz, nie chciałem być niemiły. Chcę się tylko dowiedzieć, co się dzieje.
- Pamiętasz coś? - spytał ostrożnie.
Starałem się wysilić umysł, ale ostatnie co pamiętałem, to powrót do domu po wizycie w Wolf Trap. Otwieram drzwi, wchodzę, ściągam kurtkę... I budzę się tutaj.
Miałem odpowiedzieć Frederickowi, ale do sali weszła pielęgniarka.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz