poniedziałek, 7 lipca 2014


Rozmowa z dyrektorem szpitala nie okazała się zbyt owocna. Stwierdził, że pozwoli mi na posiadanie książek, jeśli będę zachowywać się właściwie. Nie byłam pewna, co to dokładnie znaczy.
Nie mając nic do roboty, poza wypełnianiem jakichś idiotycznych testów od czasu do czasu, zatapiałam się we wspomnieniach...

Wyniosłam z piwnicy fotel i mały stolik. Richard spoglądał na mnie pytającym wzrokiem, gdy wnosiłam paczki ze sklepu meblowego. Specjalnie na tę okazję kupiłam nowy stół i dwa krzesła. Stół z jadalni był za duży, aby przenieść go do piwnicy.
Złożenie mebli nie zajęło mi dużo czasu. Wiertarko-wkrętarka, której używałam głównie do wiercenia dziur w kościach, dobrze radziła sobie również z przykręcaniem śrubek. Gdy już się z tym uporałam, położyłam na stole talerze i sztućce.
- Co cię tak zaskakuje? - zwróciłam się do męża. - Będziemy mieli gościa. Mam nadzieję, że będziesz zachowywał się właściwie.
Jak zwykle, nic nie odpowiedział. To zaczynało robić się nudne, ale z drugiej strony miło było mieć kogoś, komu można wszystko powiedzieć. W końcu, zanim zaczął mnie zdradzać, rozumieliśmy się bardzo dobrze. Pozbycie się go zdecydowanie nie wchodziło w grę.
Gdy piwnica była przygotowana na wizytę mojego gościa, zajęłam się gotowaniem. W internecie znalazłam ciekawy przepis na zupę cebulową z wątróbką drobiową. Oczywiście, nie zamierzałam iść do sklepu specjalnie po wątróbkę drobiową, skoro moja lodówka i zamrażarka były pełne po ostatniej akcji. Na drugie danie przyrządziłam roladki z karkówki. Deser, bezy z krwią zamiast białka, zrobiłam z samego rana.
Akurat, gdy skończyłam gotować, usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Dzień dobry, doktorze - przywitałam się z moim, od jakiegoś czasu już byłym, psychiatrą.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz