środa, 9 lipca 2014


Po kilku dniach urlopu, zdecydowałem się na kolejne kilka dni urlopu. Powinienem był wrócić do pracy, powinienem był szukać dowodów obciążających Hannibala, ale byłem w stanie jedynie spać albo snuć się po domu bez celu. Chciałem wziąć się w garść i zacząć robić to, co należy, ale nie potrafiłem. Wszystko było tak przytłaczające... Zastanawiałem się, jak to możliwe, że jeszcze w miarę normalnie funkcjonuję.
Z rozmyślań wyrwał mnie dzwoniący telefon.
- Jesteś potrzebny - usłyszałem głos Jacka. - Nie interesuje mnie, że masz wolne. Znaleźliśmy nowe ciało, wygląda na robotę Rozpruwacza.
Nie mogłem uwierzyć w to, co słyszę. To była szansa na wyciągnięcie Fredericka z BSHFTCI oraz na udowodnienie, że to Hannibal jest Rozpruwaczem. Z drugiej strony, ciężko było mi uwierzyć, że Hannibal mógłby pozwolić sobie na taką nieostrożność.
Nie jedząc nawet śniadania, wsiadłem do samochodu i pojechałem na miejsce zbrodni. Nie zdążyłem jednak przyjrzeć się zwłokom, gdyż od razu podszedł do mnie Jack.
- Zmiana planów - powiedział, otwierając drzwi swojego samochodu. - Wsiadaj. Zwłokami zajmiemy później.
- O co chodzi? - spytałem. Jack zignorował moje pytanie i ruszył. - Dokąd jedziemy?
- Do szpitala dla psychicznie chorych kryminalistów.
- Zdajesz sobie sprawę z tego, że mnie tam nie wpuszczą?
- Już to załatwiłem - uciął.
Zastanawiałem się, o co może chodzić. Sprawa pani Wilkinson nie mogła być ważniejsza od tego, co wyglądało na kolejne dzieło Rozpruwacza.
Od kolejnego dzieła Rozpruwacza ważniejszy mógł być tylko sam Rozpruwacz. Albo osoba, którą uważano za Rozpruwacza.
- Co się stało? - spytałem, nie chcąc tak naprawdę słyszeć odpowiedzi. Nerwowo przeszukałem kieszenie, ale nie było w nich opakowania tabletek przeciwbólowych; najwyraźniej przypadkowo zostawiłem leki w domu.
Chwila, zanim Jack odpowiedział, zdawała się trwać w nieskończoność.
- Doktor Chilton usiłował popełnić samobójstwo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz