czwartek, 17 lipca 2014
Ostatnio stosunkowo często poruszałam się po korytarzach BSHCI. Nowy dyrektor nie wysłuchiwał nawet do końca moich powodów, pospieszał mnie jedynie i zwracał uwagę na to, że ostatni przedstawiciel FBI nie potraktował go zbyt miło.
Nie obchodziły mnie osobiste sprawy O'Neila - chciałam jedynie przesłuchać Wilkinson. Z jej przesłuchania wynikało,że Hannibal był jej psychiatrą. Najpierw sprawdziłam to w jej dokumentach, dopiero mając pewność zwróciłam się do niej. Nie miałam ochoty nawet patrzeć na Lectera. Jeśli moje podejrzenia okazałyby się słuszne, to abiłby mnie bez wahania.
- Witam, Pani Wilkinson. - Stanęłam przed kobietą, którą sama wsadziłam za kratki. - Przyszłam, by rozwinąć kilka spraw poruszonych przez Panią w trakcie przesłuchania. - Mówiłam ciepłym, spokojnym głosem.
W dłoniach trzymałam teczkę z dokumentami, byłam ubrana elegancko, choć nie przesadnie. Nie marnowałam swoich lepszych garsonek na takie okazje. Wystarczało, że wyglądałam profesjonalnie.
- Powiedziałam wam wszystko. - Odparła pacjentka.
- Oczywiście. Aczkolwiek okazuje się, że Pani dokonania mają powiązania z innymi zbrodniami na terenie okręgu Baltimore. Nie jest Pani o nie podejrzewana, proszę być o to spokojną. - Tłumaczyłam. - Chodzi o pewne szczegóły dotyczące Pani terapii u doktora Lectera.
- Doktor Lecter pomógł mi poznać siebie, swój potencjał. - Uśmiechnęła się i podeszła do krat. Nie wyglądała tak dobrze, jak gdy aresztowałam ją we własnej willi.
- Nie wątpię.
- Gdyby tylko wiedziała Pani jak twórcza była nasza terapia... - Pokręciła głową. - Oczywiście doktora Lectera obowiązuje tajemnica lekarska.
- Pani ona nie obowiązuje. - Zasugerowałam.
- Zgadza się. Gdybym tylko miała powody, by podzielić się z kimś moją wiedzą.
Wiedziałam, że gadka o utrudnianiu śledztwa nie przejdzie. I tak groziło jej dożywocie, nie mogłam zaostrzyć jej kary w żaden motywujący sposób.
- Liczymy na twoją pomoc. Chcemy tylko, byś podzieliła się z nami swoją wiedzą.
Dziewczyna miała ledwie siedemnaście lat, gdy znalazła się w pokoju przesłuchań federalnego biura śledczego w Los Angeles.
- Zapewniamy Ci pełen immunitet. Nowa tożsamość, dokumenty, studia na drugim końcu kraju...
- Wszystko po to, żebym wydała własnego brata?
- Ludzie z którymi współpracuje i tak mają Cię już na celowniku. Jak myślisz, co zrobią, kiedy wykończą Ciebie?
Agent federalny podsunął dziewczynie teczkę z wszystkimi dokumentami zapewniającymi jej status świadka koronnego.
- Jeśli go zamkniecie, nie dopadną go? - Upewniała się.
- Bądź o to spokojna, Clarice.
Etykiety:
Agent Miriam Lass
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz