wtorek, 15 lipca 2014


Jeszcze tak niedawno chciałem się obudzić ze złego snu. Teraz obawiałem się przebudzenia. Byłem szczęśliwy, ale z doświadczenia wiedziałem, że taki stan nie może się utrzymywać zbyt długo.
- Tak bardzo mi ciebie brakowało - powiedziałem i pocałowałem Fredericka delikatnie.
W tym chaotycznym, złym świecie on był moim jedynym oparciem. Miałem jednak świadomość, że teraz to przede wszystkim ja będę musiał być oparciem dla niego. Pobyt w szpitalu dla psychicznie chorych kryminalistów oraz bycie niesłusznie oskarżonym o morderstwa zmieniłyby nawet najsilniejszą osobę. Obawiałem się, że nie będę dla niego wystarczającym wsparciem.

Chciałem cieszyć się tą chwilą. Tym, że Frederick był tak blisko, że w końcu mogłem z kimś szczerze porozmawiać. Niestety, ogarniający mnie ciągle niepokój nie pozwalał na to. Narastające bóle mięśni i pleców również nie pomagały. Zmieniałem co chwila pozycję, starając się znaleźć taką, w której ból kręgosłupa byłby nieco mniej uciążliwy. Nie było to zbyt skuteczne. Żałowałem, że nie miałem chociaż jeszcze jednej tabletki przeciwbólowej.
- Jesteś pewien, że to nic poważnego? - spytał Frederick. - Nie wyglądasz najlepiej.
- Jestem pewien - odparłem szybko. Do bólu i uczucia zimna dołączyły mdłości. - Idę do łazienki - dodałem, podnosząc się z kanapy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz