Potrzebowałem dnia wolnego, aby odpocząć i spróbować poukładać sobie to wszystko. Czas mijał, a złapanie Rozpruwacza nie zdawało się być ani trochę bliższe. Zadzwoniłem do Jacka i powiedziałem, że źle się czuję i zostanę w domu. Hannibalowi nie powiedziałem nic, więc widząc mnie wsiadającego do samochodu, pewnie wywnioskował, że jadę do pracy. Tylko Abigail mogłem powiedzieć prawdę. Poprosiłem ją, aby zadzwoniła po przesłuchaniu i pojechałem do Wolf Trap.
Teraz mój dom tak bardzo kojarzył mi się z Frederickiem, że bez jego obecności czułem się tu niesamowicie obco. Nie spodziewałem się, że spotkam kiedykolwiek kogoś takiego jak on. Kogoś przy kim będę czuł się szczęśliwy.
I nie potrafiłem go ochronić.
Poczucie winy stawało się coraz większe, przygniatało mnie i nie pozwalało na jakiekolwiek działanie.
W końcu usłyszałem dzwoniący telefon.
Jak zwykle po jakimkolwiek kontakcie z FBI, Abigail nie była w najlepszym stanie. Złożenie tych zeznań musiało ją wiele kosztować. Próbowałem ją uspokoić i dowiedzieć się czegoś od niej, ale nie odniosło to zbyt dużego skutku. Chcąc zdobyć jakieś informacje, musiałem zadzwonić do Jacka.
- Co Abigail wam powiedziała? - spytałem.
- Nie mogę ci nic powiedzieć. - Najwyraźniej był obrażony za to, że go szantażowałem. W końcu jednak udało mi się dowiedzieć, że Abigail bez wahania potwierdziła obecność Hannibala w domu we wskazanych dniach. Przywołałem listę dat z pamięci. Na ostatnim miejscu był dzień, w którym Abigail dowiedziała się o Fredericku. Nie było jej wtedy w domu. Nie mogła wiedzieć czy Hannibal był wtedy w domu.
Teraz mój dom tak bardzo kojarzył mi się z Frederickiem, że bez jego obecności czułem się tu niesamowicie obco. Nie spodziewałem się, że spotkam kiedykolwiek kogoś takiego jak on. Kogoś przy kim będę czuł się szczęśliwy.
I nie potrafiłem go ochronić.
Poczucie winy stawało się coraz większe, przygniatało mnie i nie pozwalało na jakiekolwiek działanie.
W końcu usłyszałem dzwoniący telefon.
Jak zwykle po jakimkolwiek kontakcie z FBI, Abigail nie była w najlepszym stanie. Złożenie tych zeznań musiało ją wiele kosztować. Próbowałem ją uspokoić i dowiedzieć się czegoś od niej, ale nie odniosło to zbyt dużego skutku. Chcąc zdobyć jakieś informacje, musiałem zadzwonić do Jacka.
- Co Abigail wam powiedziała? - spytałem.
- Nie mogę ci nic powiedzieć. - Najwyraźniej był obrażony za to, że go szantażowałem. W końcu jednak udało mi się dowiedzieć, że Abigail bez wahania potwierdziła obecność Hannibala w domu we wskazanych dniach. Przywołałem listę dat z pamięci. Na ostatnim miejscu był dzień, w którym Abigail dowiedziała się o Fredericku. Nie było jej wtedy w domu. Nie mogła wiedzieć czy Hannibal był wtedy w domu.
Sam ciągle jeździ za miasto Bóg wie po co.
Usłyszałem jej głos tak wyraźnie, jakby siedziała obok.
Telefon wypadł mi z dłoni.
Wszystko ułożyło się w całość.
Frederick od początku miał rację, a ja mu nie wierzyłem. Nie rozważyłem nawet tego co mówi, będąc przekonany, że przecież wiedziałbym, gdybym mieszkał pod jednym dachem z Rozpruwaczem. Nie wiedziałem.
Nie rozumiałem, dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej. Dlaczego dopiero teraz dostrzegałem połączenia.
Połknięcie tabletki przeciwbólowej było w tym momencie jedyna rzeczą, jaką byłem w stanie zrobić. Tym razem, zamiast przyjemnego ciepła, poczułem mdłości. Udałem się do łazienki i usiadłem na podłodze, opierając się o zimne kafelki. Nie wiem, czy spędziłem tak dziesięć sekund, czy godzinę. Czas zdawał się być w tej chwili dosyć nierealny. W końcu postanowiłem wejść pod prysznic. Pozycja stojąca była zbyt trudna, więc usiadłem po turecku. Strumień ciepłej wody uderzał mnie w czubek głowy i rozchodził się, płynąc po twarzy i plechach. Wycisnąłem na dłoń trochę żelu o owocowym zapachu, ale nie miałem siły się myć. Siedziałem tak, czując, że temperatura wody powoli wzrasta. Gdy zaczęła parzyć, wyłączyłem ją i wyszedłem spod prysznica.
Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze.
Musiałem doprowadzić się do porządku.
Musiałem wrócić do domu.
Musiałem udawać, że nadal o niczym nie wiem.
Ubrałem się, wypiłem kawę, schowałem tabletki Fredericka do kieszeni i wsiadłem do samochodu. Po drodze trzy razy prawie spowodowałem wypadek, bo oczy same mi się zamykały.
Gdy w końcu dotarłem do domu, przywitał mnie głos Hannibala.
- W samą porę, Will. Właśnie przygotowałem obiad.
Telefon wypadł mi z dłoni.
Wszystko ułożyło się w całość.
Frederick od początku miał rację, a ja mu nie wierzyłem. Nie rozważyłem nawet tego co mówi, będąc przekonany, że przecież wiedziałbym, gdybym mieszkał pod jednym dachem z Rozpruwaczem. Nie wiedziałem.
Nie rozumiałem, dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej. Dlaczego dopiero teraz dostrzegałem połączenia.
Połknięcie tabletki przeciwbólowej było w tym momencie jedyna rzeczą, jaką byłem w stanie zrobić. Tym razem, zamiast przyjemnego ciepła, poczułem mdłości. Udałem się do łazienki i usiadłem na podłodze, opierając się o zimne kafelki. Nie wiem, czy spędziłem tak dziesięć sekund, czy godzinę. Czas zdawał się być w tej chwili dosyć nierealny. W końcu postanowiłem wejść pod prysznic. Pozycja stojąca była zbyt trudna, więc usiadłem po turecku. Strumień ciepłej wody uderzał mnie w czubek głowy i rozchodził się, płynąc po twarzy i plechach. Wycisnąłem na dłoń trochę żelu o owocowym zapachu, ale nie miałem siły się myć. Siedziałem tak, czując, że temperatura wody powoli wzrasta. Gdy zaczęła parzyć, wyłączyłem ją i wyszedłem spod prysznica.
Spojrzałem na swoje odbicie w lustrze.
Musiałem doprowadzić się do porządku.
Musiałem wrócić do domu.
Musiałem udawać, że nadal o niczym nie wiem.
Ubrałem się, wypiłem kawę, schowałem tabletki Fredericka do kieszeni i wsiadłem do samochodu. Po drodze trzy razy prawie spowodowałem wypadek, bo oczy same mi się zamykały.
Gdy w końcu dotarłem do domu, przywitał mnie głos Hannibala.
- W samą porę, Will. Właśnie przygotowałem obiad.
JAKI BÓL
OdpowiedzUsuń