wtorek, 6 maja 2014
Will pojawił się w progu niespodziewanie szybko. Chowałem broń, którą zdążyłem wyciągnąć, słysząc samochód na podjeździe.
Mężczyzna był pobladły, nieco roztrzęsiony. Natychmiast podszedł do mnie i przytulił mnie mocno, a ja słuchałem jego przyspieszonego oddechu z narastającym niepokojem.
- Co się stało? - Zapytałem. Odwzajemniłem uścisk, gładząc jego włosy.
- Dobrze cię widzieć. - Odparł, lekko łamiącym się głosem. Nie puszczał mnie dłuższą chwilę. Otoczyło nas stado psów, wyczuwających, że coś jest nie tak.
- Usiądź, Will. - Poprowadziłem go na kanapę, gdzie nadal nie chciał mnie wypuścić z rąk, ani powiedzieć co się stało. Chwilę spędziliśmy tak trzymając się w objęciach, aż w końcu westchnął ciężko.
- Pierwszy dzień w pracy.
- Aż tak źle? Wyglądasz, jakbyś znalazł na miejscu zbrodni znajomego. - Przyjrzałem mu się. Zadrżał i pokręcił głową z lekką irytacją. Bałem się domyślać, co wprawiło go w tak paskudny nastrój. Milczeliśmy, aż w końcu nie mogłem wytrzymać ciszy ani chwili dłużej.
- Nie byłem sam. - Zacząłem ostrożnie. - Ktoś podjechał pod dom i siedział tak z godzinę. Może to moja paranoja, ale wiesz, że nikt tu nie przyjeżdża.
Will spojrzał mi w oczy z nieodgadnionym wyrazem twarzy.
- Kiedy to było?
- Koło południa. Po pierwszej. Wypuszczałem psy i zobaczyłem zza drzew jakiś zielony samochód. Niewiele widziałem, starałem się nie podchodzić blisko okien. - Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą.
- Nie jesteś tu dłużej bezpieczny.
- Jestem pewien, że nie widzieli mojej twarzy, nie z takiej odległości. - Pokręciłem głową. Will zupełnie zignorował moje słowa. Zaklął cicho, wpatrując się w kąt salonu, jakby widział tam ducha.
Odsunąłem się nieznacznie.
- Co takiego tam się stało? To był rozpruwacz, tak? Daje do zrozumienia, że jest na wolności?
- Daje do zrozumienia, że wie gdzie się ukrywasz.
Zadrżałem. W tej chwili moje otwieranie drzwi z bronią było śmieszne.
- Nie rozumiem. Jedyne osoby, które o tym wiedzą to ty i Hannibal? - Pokręciłem głową.
Przez myśl przeszło mi coś, czego nie mogłem wypowiedzieć na głos.
Rozpruwacz ma doświadczenie w polu medycznym i psychiatrycznym, jest inteligentnym psychopatą, pożądającym kontroli i kanibalizującym swoje ofiary. Wie dużo o śledztwie, jakie prowadzi FBI, wodzi ich za nos. Jest blisko, bardzo blisko agentów.
Pokręciłem głową, odrzucając głupie myśli. Nie, Hannibal nie mógłby, to śmieszne. Hannibal Kanibal? Popadałem w paranoję.
- Musi wiedzieć ktoś jeszcze. - Westchnąłem.
Etykiety:
Dr Frederick Chilton
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Bo tak naprawdę, to Abi jest Rozpruwaczem, ale nikt tego nie podejrzewa, bo wygląda zbyt niewinnie XD
OdpowiedzUsuń