Byłem w drodze, gdy otrzymałem telefon od jakiegoś młodego agenta. Znaleźli kolejne ciało, Jack chciał, abym przyjechał na miejsce zbrodni. Zawróciłem na obwodnicę i przyspieszyłem. Bałem się, w końcu nie robiłem tego od roku, jednak chciałem mieć to już za sobą. Łudziłem się, że nie będzie źle.
Gdy zobaczyłem ciało rozpięte na dachu samochodu, moje nogi stały się jak z waty, a żołądek podszedł mi do gardła. Musiałem wyglądać naprawdę źle, bo Crawford na powitanie spytał:
- Wszystko w porządku?
Przytaknąłem, udając, że moje złe samopoczucie wynika ze zbyt długiej przerwy w pracy.
Nie wynikało.
Zamordowany mężczyzna był niezwykle podobny do Fredericka.
Przez pierwsze dziesięć sekund, zanim zauważyłem kilka istotnych różnic, czułem się, jakbym miał zemdleć.
Im więcej się dowiadywałem, tym bardziej byłem przerażony. Morderca postarał się o dokładne odtworzenie okoliczności tego, co Gideon zrobił Frederickowi.
- Sprawdziliście samochód? - spytałem. Wiedziałem, że będzie wypożyczony. Wiedziałem, że martwy mężczyzna okaże się być lekarzem psychiatrą z drugiego końca kraju, który przyleciał tu na konferencję naukową.
Szybko moje przypuszczenia potwierdziły się.
- To jest wiadomość - stwierdziłem. - Morderca informuje nas, że szukamy niewłaściwej osoby. Jest przepełniony pychą. Uważa, że nieważne, jak wiele da nam wskazówek, i tak nie będziemy w stanie go złapać.
- Ale dlaczego teraz? - Jack zdawał się być nieco zmieszany.
- Musiał się dowiedzieć czegoś nowego - powiedziałem i zamarłem, usłyszawszy własne słowa.
Usiłowałem sobie wmówić, że to niemożliwe, aby Rozpruwacz dowiedział się o miejscu pobytu Fredericka. Że gdyby morderca chciał go zabić, zrobiłby to od razu, a nie bawił się w takie podchody... Ale ta racjonalnie uspokajająca część mojego umysłu nie była wystarczająco przekonująca.
- Pewnie wiedział o konferencji - dodałem. - Najprawdopodobniej się na niej pojawi.
Powiedziałem Jackowi, że to trochę za dużo, jak na pierwszy dzień i że jadę do domu, tymczasem znalazłem się na drodze prowadzącej do Wolf Trap. Musiałem zobaczyć się z Frederickiem, chociaż przez pięć minut.
Gdy zobaczyłem ciało rozpięte na dachu samochodu, moje nogi stały się jak z waty, a żołądek podszedł mi do gardła. Musiałem wyglądać naprawdę źle, bo Crawford na powitanie spytał:
- Wszystko w porządku?
Przytaknąłem, udając, że moje złe samopoczucie wynika ze zbyt długiej przerwy w pracy.
Nie wynikało.
Zamordowany mężczyzna był niezwykle podobny do Fredericka.
Przez pierwsze dziesięć sekund, zanim zauważyłem kilka istotnych różnic, czułem się, jakbym miał zemdleć.
Im więcej się dowiadywałem, tym bardziej byłem przerażony. Morderca postarał się o dokładne odtworzenie okoliczności tego, co Gideon zrobił Frederickowi.
- Sprawdziliście samochód? - spytałem. Wiedziałem, że będzie wypożyczony. Wiedziałem, że martwy mężczyzna okaże się być lekarzem psychiatrą z drugiego końca kraju, który przyleciał tu na konferencję naukową.
Szybko moje przypuszczenia potwierdziły się.
- To jest wiadomość - stwierdziłem. - Morderca informuje nas, że szukamy niewłaściwej osoby. Jest przepełniony pychą. Uważa, że nieważne, jak wiele da nam wskazówek, i tak nie będziemy w stanie go złapać.
- Ale dlaczego teraz? - Jack zdawał się być nieco zmieszany.
- Musiał się dowiedzieć czegoś nowego - powiedziałem i zamarłem, usłyszawszy własne słowa.
Usiłowałem sobie wmówić, że to niemożliwe, aby Rozpruwacz dowiedział się o miejscu pobytu Fredericka. Że gdyby morderca chciał go zabić, zrobiłby to od razu, a nie bawił się w takie podchody... Ale ta racjonalnie uspokajająca część mojego umysłu nie była wystarczająco przekonująca.
- Pewnie wiedział o konferencji - dodałem. - Najprawdopodobniej się na niej pojawi.
Powiedziałem Jackowi, że to trochę za dużo, jak na pierwszy dzień i że jadę do domu, tymczasem znalazłem się na drodze prowadzącej do Wolf Trap. Musiałem zobaczyć się z Frederickiem, chociaż przez pięć minut.
Kochanie, jutro na śniadanie omlet z nereczkami xD
OdpowiedzUsuń