poniedziałek, 5 maja 2014


Po wyjściu spod prysznica, powinienem położyć się, ale wiedziałem, że i tak nie uda mi się zasnąć, więc poszedłem do salonu. Zastałem tam Abigail, jedzącą lody. Zaskoczył mnie jej widok.
- Hannibal wspominał, że dał ci leki nasenne - zauważyłem i usiadłem obok niej.
- Działają. Jestem senna - odparła. - Może sam powinieneś ich spróbować? - zaproponowała, ale niezbyt podobał mi się pomysł otępiania własnego umysłu tylko po to, aby się wyspać. Zresztą, moja bezsenność nie była jeszcze na tyle uciążliwa.
Abigail zaczęła przepraszać mnie za to, że powiedziała FBI gdzie mnie znaleźć. Nie wiedziała, że to wizyta Hannibala wyrządziła więcej szkód.
- Nie było tak źle. Jack od jakiegoś czasu prosi o moją pomoc. Zdecydowałem, że zapoznam się z nowymi dowodami - wyjaśniłem.
- To dlatego unikasz domu? Zastanawiałeś się nad powrotem do pracy i potrzebowałeś czasu dla siebie, by to przemyśleć? To dlatego Hannibal jest zły?
Abigail szybko stworzyła sobie własną teorię na temat moich wyjazdów. Przytakiwałem tylko, nie wyprowadzając jej z błędu. Nie mogłem powiedzieć jej prawdy, nie mogłem przyznać się do tego, że rozwalam jej substytut rodziny. Znienawidziłaby mnie, a tego, mimo że kontakty z nią były dla mnie czasem zbyt ...intensywne, nie chciałem.
- Wiesz, co on myśli o moim powrocie do pracy - westchnąłem, chcąc brzmieć możliwie najbardziej przekonująco.
- Aż za wiele - odparła. Po chwili dodała. - Przejdzie mu. Jeśli tylko udowodnisz mu, że sobie z tym radzisz.
Siedzieliśmy w milczeniu. Rozmyślałem o tym, co będzie dalej. Najchętniej bym się rozstał z Hannibalem już teraz i zamieszkał z powrotem w Wolf Trap. Nie mogłem jednak. Byłem finansowo zależny od Hannibala, Frederick był poszukiwany przez FBI i Interpol. Musiałem wrócić do pracy i wytrzymać tę sytuację do czasu złapania Rozpruwacza z Chesapeake.
Postanowiłem, że rano zadzwonię do Jacka i wybiorę się do banku, założyć konto, o którym Hannibal by nie wiedział. Należało w końcu odzyskać utraconą niezależność.
- Mogę o coś spytać? - Głos Abigail przerwał ciszę i wyrwał mnie z zamyślenia.
- Właśnie to zrobiłaś - zauważyłem.
- Zastanawiałam się poważnie nad wyborem studiów. Wymyśliłam, że skoro chciałabym mieć wiedzę medyczną, pracować w psychiatrii, a lekarka byłaby ze mnie żadna... może mogłabym być pielęgniarką?
- Dobry pomysł - stwierdziłem. Była to na pewno lepsza koncepcja niż jej wcześniejsze pomysły o pracy dla FBI. Martwiły mnie tylko te słowa o pracy w psychiatrii, miałem nadzieję, że trafi raczej do jakiegoś dobrego prywatnego szpitala, w którym dużo by zarabiała, a pacjenci obdarowywali ją kwiatami i czekoladkami. - Myślę, że byłabyś bardzo dobrą pielęgniarką - dodałem po chwili.
- Dziękuję - uśmiechnęła się szeroko.
Pomilczeliśmy później jeszcze trochę czasu. Nad ranem położyłem się w łóżku obok Hannibala. Udało mi się zasnąć dopiero po tym, gdy on wstał.

1 komentarz:

  1. Wcale to nie podejrzane, wcale, ojoj xD Hanni już jedzie wpierdolić mojemu doppelgangerowi xD

    OdpowiedzUsuń