środa, 14 maja 2014

Od pół godziny czekałem na to, by Graham pojawił się w biurze. Powinien już dawno stać nad ciałem Trumana Duranda, wraz z Price'em i Zellerem. Katz była zbyt zajęta  poszukiwaniem śladów na ubraniach denata, choć byliśmy pewni, że Rzeźnik nie zostawił zbyt wiele.
- Niech ktoś zadzwoni po Grahama, natychmiast. - Rzuciłem, po tym jak mój pierwszy telefon okazał się dość... niepożądany.
Jedna z młodszych agentek sięgnęła po telefon i zniknęła na korytarzu.
Kiedy Graham w końcu pojawił się w siedzibie FBI zgarnąłem go prosto do samochodu.
- Nie chcemy się spóźnić na konferencję. - Rzuciłem, starając się nie zgłębiać w ten temat bardziej.
Całe wydarzenie miało miejsce w budynku wydziału psychiatrii Uniwersytetu Maryland. Stu specjalistów z kraju i ze świata, prelekcje trwające godzinami i co najważniejsze - kuluary w których można było zaobserwować relacje łączące tych ludzi. Kolegów po fachu, mentorów i uczniów, dawnych kolegów ze studiów... Wśród nich był ślad prowadzący do naszego Rzeźnika. Zdawało się, że widomość o śmierci doktora Duranda jeszcze nie dotarła w te kręgi, a ja nie zamierzałem bawić się w posłańca złych wieści.
Niemal natychmiast dostrzegliśmy w tłumie doktora Lectera. Will, jakby miał dziś nie dość jeszcze jego towarzystwa.
- Will? - Uniósł brwi, całkiem przekonująco udając zaskoczenie. Może rzeczywiście się go tu nie spodziewał?
- Nie mówiłeś mi, że bierzesz udział w tej konferencji?
- Wyszedłeś do pracy tak wcześnie, że nie mieliśmy czasu o tym porozmawiać.
Przyglądałem się im badawczo. Czyżby Will spotykał się z kimś przed pracą? To nie był dobry moment na poruszanie tego tematu.
- Doktorze Lecter, pozwoli Pan, że porwę Willa na jakiś czas? Jestem pewien, że przed końcem konferencji zdążycie jeszcze porozmwiać, tymczasem musimy zająć się pracą.
- Sprowadza was tu praca?
- Morderstwo jednego z uczestników. - Skinąłem głową.
Will unikał czyjegokolwiek spojrzenia.


1 komentarz: