Obudziłem się po dziesiątej. Ubrałem się i chciałem wyjść z domu ukradkiem, aby uniknąć tłumaczenia się Hannibalowi, ale dwóch jego pacjentów odwołało wizyty, więc natknąłem się na niego w kuchni.
- Co tak smacznie pachnie? - spytałem, widząc, że przygotowuje śniadanie.
- Biała kiełbasa i jajka sadzone - odparł, nakładając mi jedzenie na talerz. - Wybierasz się gdzieś, Will? - zapytał po chwili.
- Idę do pracy - odpowiedziałem, krojąc kiełbasę. Nie chciałem patrzeć mu w oczy. Wiedziałem, że będzie niezadowolony, ale liczyłem na to, że tego nie okaże.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - zaczął ostrożnie. - Obawiam się, że może ci to zaszkodzić.
- Jeśli coś będzie nie tak, odejdę z pracy - odparłem. Prawda była taka, że sam się bałem. Nie miałem jednak innego wyjścia. Potrzebowałem niezależności, poza tym chciałem powstrzymać Rozpruwacza z Chesapeake. Ludzie umierali, musiałem coś zrobić, nawet za cenę komfortu psychicznego.
- Powinieneś najpierw ustabilizować swój tryb życia. Może przepiszę ci jakieś delikatne leki nasenne? - zaproponował. Nie podobał mi się ten pomysł, ale zgodziłem się. Ta decyzja ucieszyła Hannibala.
- Wybieram się dzisiaj do miasta, od razu wstąpię do apteki - zapowiedział i poszedł zanieść śniadanie Abigail.
Gdy wychodziłem, Abigail wstała. Wyjaśniłem jej, że idę do pracy i pożegnałem się.
Najpierw udałem się do najbliższego banku. Chciałem założyć sobie drugie konto. Hannibal znał dane do mojego obecnego. Chcąc uzyskać niezależność, nie narażając się na jego niezadowolenie i podejrzliwość, nie mogłem po prostu zmienić PINu i hasła, musiałem założyć sobie nowe konto.
Po załatwieniu formalności w banku, pojechałem na spotkanie z Jackiem.
- Co tak smacznie pachnie? - spytałem, widząc, że przygotowuje śniadanie.
- Biała kiełbasa i jajka sadzone - odparł, nakładając mi jedzenie na talerz. - Wybierasz się gdzieś, Will? - zapytał po chwili.
- Idę do pracy - odpowiedziałem, krojąc kiełbasę. Nie chciałem patrzeć mu w oczy. Wiedziałem, że będzie niezadowolony, ale liczyłem na to, że tego nie okaże.
- Nie wiem, czy to dobry pomysł - zaczął ostrożnie. - Obawiam się, że może ci to zaszkodzić.
- Jeśli coś będzie nie tak, odejdę z pracy - odparłem. Prawda była taka, że sam się bałem. Nie miałem jednak innego wyjścia. Potrzebowałem niezależności, poza tym chciałem powstrzymać Rozpruwacza z Chesapeake. Ludzie umierali, musiałem coś zrobić, nawet za cenę komfortu psychicznego.
- Powinieneś najpierw ustabilizować swój tryb życia. Może przepiszę ci jakieś delikatne leki nasenne? - zaproponował. Nie podobał mi się ten pomysł, ale zgodziłem się. Ta decyzja ucieszyła Hannibala.
- Wybieram się dzisiaj do miasta, od razu wstąpię do apteki - zapowiedział i poszedł zanieść śniadanie Abigail.
Gdy wychodziłem, Abigail wstała. Wyjaśniłem jej, że idę do pracy i pożegnałem się.
Najpierw udałem się do najbliższego banku. Chciałem założyć sobie drugie konto. Hannibal znał dane do mojego obecnego. Chcąc uzyskać niezależność, nie narażając się na jego niezadowolenie i podejrzliwość, nie mogłem po prostu zmienić PINu i hasła, musiałem założyć sobie nowe konto.
Po załatwieniu formalności w banku, pojechałem na spotkanie z Jackiem.
O Nje. Jack taki trudny do napisania muszę obudzić swa policyjna część ;-; Will taki Willowy <3
OdpowiedzUsuń