wtorek, 6 maja 2014


Miałem spotkać się z Grahamem w biurze, zwrócić mu jego identyfikator, broń i kajdanki, ale telefon od szefa lokalnej policji przerwał mi czytanie raportów.
Znaleziono ciało, nieśmiało sugerowali, że mordercą jest jakiś nowy, nieznany im psychopata ale po usłyszeniu szczegółów nie byłem tego taki pewien.
Ofiarą był biały mężczyzna po czterdziestce, pozbawiony dokumentów tożsamości. Ciało zostało zmasakrowane i wyeksponowane przy drodze szybkiego ruchu. Reszty raportu wysłuchałem już w drodze na miejsce zbrodni.
Wiele lat pracy znieczuliło mnie już na widok krwi, ale młodsi agenci odwracali wzrok od tego, co zastaliśmy.
Ciało rozpięte było na dachu samochodu, prawdopodobnie należącego do ofiary.
- Rozpruty i wybebeszony za życia. - Zeller pojawił się tuż obok mnie, z aparatem fotograficznym. - Dostał zapaści od upływu krwi, dopiero jakieś pół godziny po tym co z nim zrobili.
- Wstępnie można określić, że pozbyto się nerki, trzustki, jakieś pół metra jelita cienkiego. Staranna robota chirurgiczna, nawet zszyli jego przewód pokarmowy z powrotem, nim wyciągnięto wszystko na zewnątrz. - Price pochylał się nad ciałem, stojąc na niewielkiej drabince i przyglądał nacięciom. - Założę się, że badania krwi wykażą znieczulenie miejscowe. - Pokazał miejsce po wkłuciach.
- Ktoś zrobił to, gdy ofiara była przytomna? - Zdziwiłem się. - Ktoś naśladował Abela Gide'ona? Po co miałby to robić, facet nie żyje.
- Możliwe. Był bardziej staranny, choć bardziej się spieszył, zważywszy na miejsce. - Przytaknął Zeller.
- Przykładał wagę do szczegółów, to prawda. Facet wygląda nawet trochę jak Chilton. - Price przekrzywił głowę i postanowił oznaczyć jeszcze kilka śladów.
- Wezwijcie do mnie Grahama i to natychmiast. Musi to zobaczyć...
Nigdy tak na prawdę nie podejrzewaliśmy Chiltona o bycie rozpruwaczem, nie z całą powagą, ale wykorzystanie go jako nieświadomej przynęty na prawdziwego mordercę było, cóż - wygodne. Teraz Rozpruwacz prawdopodobnie zorientował się, że nasze poszukiwania biednego psychiatry nie przynoszą większych skutków, bo mamy podejrzenia co do tego, że osoba, której szukamy jest kimś innym.
Sądziłem, że ilość dowodów jakie pozostawiono na posesji jest wystarczająca, by skierować pościg w obie strony i w końcu doprowadzić do konfrontacji, ale to Rozpruwacz rozstawiał pionki na szachownicy.
Nie wiedział jednak, że po naszej stronie był znów najlepszy pies gończy, jakiego znałem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz