Nie pamiętałem, kiedy ostatnio zdarzyło mi się trzy raz iść pod prysznic jednego dnia. Nie mogłem jednak narzekać, chociaż wysokie rachunki za wodę w niezamieszkanym domu mogły być nieco podejrzane. Miałem jednak jeszcze trochę czasu, żeby w niezbyt podejrzany sposób zorganizować pieniądze. Tak, aby Hannibal nie zorientował się, że w moim domu mieszka ktoś jeszcze.
Gdy ja wyszedłem z łazienki, wszedł tam Frederick.
Postanowiłem coś poczytać. Zauważyłem, że moje książki zostały posegregowane alfabetycznie. Nic dziwnego, Frederick nie miał tu zbyt wiele do roboty. Nie zaskoczyło mnie więc to, że próbować szukać sobie jakichkolwiek zajęć. Nie zaskoczyło, ale wzbudziło lekkie poczucie winy. Powinienem być przy nim, aby nie musiał ustawiać książek w kolejności alfabetycznej dla zabicia czasu.
Czytałem przez chwilę, ale przerwał mi hałas, który po krótkiej chwili zastanowienia zidentyfikowałem jako otwieranie drzwi. Drzwi były zamknięte na klucz. Hannibal miał drugi komplet kluczy.
Odłożyłem książkę i podszedłem do drzwi powoli, chcąc odsunąć od siebie nieuniknione.
- Coś się stało? - spytałem, gdy stanął na przeciwko mnie. Starałem się wyglądać na spokojnego, ale prawdopodobnie mi się to nie udało. Czułem swoje przyspieszone tętno, czułem wzrost ciśnienia krwi. - Dlaczego przyjechałeś?
- Jack cię szuka, Will - odpowiedział spokojnie, rozglądając się.
- Był tu jakąś godzinę temu. Zresztą, Abigail napisała do mnie, żeby mnie ostrzec - odparłem. Starałem się mówić na tyle głośno, aby Frederick słyszał i nie wychodził z łazienki, ale jednocześnie nie za głośno, aby nie wzbudzać podejrzeń.
- To dobrze, że miałeś czas przygotować się do jego wizyty - powiedział powoli i spokojnie.
Zastanawiałem się, czy już wie i ile wie na temat powodów moich częstych wizyt w Wolf Trap. Miałem nadzieję, że jeszcze nic. Miałem nadzieję, że ta sytuacja okaże się tylko jednym z dręczących mnie nadal, od czasu do czasu, koszmarów. Pragnąłem się najzwyczajniej w świecie obudzić.
Gdy ja wyszedłem z łazienki, wszedł tam Frederick.
Postanowiłem coś poczytać. Zauważyłem, że moje książki zostały posegregowane alfabetycznie. Nic dziwnego, Frederick nie miał tu zbyt wiele do roboty. Nie zaskoczyło mnie więc to, że próbować szukać sobie jakichkolwiek zajęć. Nie zaskoczyło, ale wzbudziło lekkie poczucie winy. Powinienem być przy nim, aby nie musiał ustawiać książek w kolejności alfabetycznej dla zabicia czasu.
Czytałem przez chwilę, ale przerwał mi hałas, który po krótkiej chwili zastanowienia zidentyfikowałem jako otwieranie drzwi. Drzwi były zamknięte na klucz. Hannibal miał drugi komplet kluczy.
Odłożyłem książkę i podszedłem do drzwi powoli, chcąc odsunąć od siebie nieuniknione.
- Coś się stało? - spytałem, gdy stanął na przeciwko mnie. Starałem się wyglądać na spokojnego, ale prawdopodobnie mi się to nie udało. Czułem swoje przyspieszone tętno, czułem wzrost ciśnienia krwi. - Dlaczego przyjechałeś?
- Jack cię szuka, Will - odpowiedział spokojnie, rozglądając się.
- Był tu jakąś godzinę temu. Zresztą, Abigail napisała do mnie, żeby mnie ostrzec - odparłem. Starałem się mówić na tyle głośno, aby Frederick słyszał i nie wychodził z łazienki, ale jednocześnie nie za głośno, aby nie wzbudzać podejrzeń.
- To dobrze, że miałeś czas przygotować się do jego wizyty - powiedział powoli i spokojnie.
Zastanawiałem się, czy już wie i ile wie na temat powodów moich częstych wizyt w Wolf Trap. Miałem nadzieję, że jeszcze nic. Miałem nadzieję, że ta sytuacja okaże się tylko jednym z dręczących mnie nadal, od czasu do czasu, koszmarów. Pragnąłem się najzwyczajniej w świecie obudzić.
Wiedziałem, że prędzej czy później Hannibal będzie musiał się dowiedzieć. Miałem jednak w planach załatwić wszystko inaczej. Jeszcze nie teraz. Nie w taki sposób.
Nie wiedziałem, co odpowiedzieć, więc milczałem.
Zamarłem, słysząc podśpiewywanie wychodzącego z łazienki Fredericka.
I see what u did there, Hanni. Bad hanni. Nie dostaniesz kotleta. Hanni.
OdpowiedzUsuń