środa, 21 maja 2014
Nie dość, że kolejne dni nie przyniosły nic nowego w sprawie Rozpruwacza, to jeszcze pojawił się kolejny seryjny morderca.
Dwa dni wcześniej dostaliśmy informację o znalezieniu szkieletu w opuszczonym motelu. Gdy przybyliśmy na miejsce, zastaliśmy szkielet w wannie, ubrany w nierówno zabarwioną, brunatnoczerwoną, najprawdopodobniej od krwi, sukienkę. W prawej dłoni szkieletu umiejscowiony został czerwony mak.
Obok metalowej wanny stało wiadro i kilka dużych, szklanych pojemników.
Jack zlecił przeszukanie całego budynku. W innych pomieszczeniach znaleziono bieliznę i dokumenty, należące najprawdopodobniej do ofiary, a także dużą drewnianą skrzynię, zabezpieczoną metalowym łańcuchem i trzema kłódkami. Znajdowało się w niej rozczłonkowane ciało mężczyzny. Jego genitalia zostały umieszczone w mniejszej skrzynce, wraz z żółtymi różami i kwiatami cyklamenu.
- Trzy miesiące temu znaleźliśmy ubrany szkielet kobiety przed wejściem do szpitala - zauważyła jakaś młoda agentka. - To może być ten sam zabójca.
- Zabójczyni - skorygowałem.
Wczorajszego wieczora znaleziono kolejne dwa ciała. Mimo niezadowolenia Hannibala, od razu pojechałem na miejsce zbrodni. Znów - ubrany szkielet kobiety i ciało mężczyzny, tym razem w całości, obsypane płatkami kwiatów i owinięte dwoma kawałkami materiału. Na jednym były wyszyte słowa El hombre sin honra peor es que un muerto, na drugim Years of love have been forgot, In the hatred of a minute.
- Poe i Cervantes - rozpoznałem cytaty. - Kwiaty. Nasza morderczyni lubi symbolizm i literaturę. Musi też mieć łatwy dostęp do dużej ilości chemikaliów, nikt nie kupi po prostu kilkudziesięciu litrów kwasu siarkowego. Pierwsza zbrodnia była najmniej symboliczna i zaplanowana, mogła być osobistą zemstą. Kolejne to rodzaj krucjaty - stwierdziłem.
Tego ranka zaspałem i byłem spóźniony. Gdy zaparkowałem samochód i szedłem do biura, zadzwonił mój telefon. Głos w słuchawce poinformował mnie, że rozmowa będzie kontynuowana na mój koszt. Poczułem niejasne ukłucie niepokoju. Po chwili usłyszałem Fredericka.
- Will... Aresztowali mnie. Proszę, zrób coś - powiedział, łamiącym się głosem.
- Spokojnie - odpowiedziałem, mimo że sam czułem się, jakbym miał zemdleć. Nie rozumiałem jak to się mogło stać, w jaki sposób go znaleźli. - Zaraz przy tobie będę - zapewniłem.
W drzwiach wpadłem na Jacka.
- Co ty najlepszego zrobiłeś?! - krzyknąłem, zapominając, że sam mogę mieć problemy za ukrywanie w swoim domu podejrzanego.
Etykiety:
Will Graham
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Will dostaniecie cele obok siebie, nie martw się.
OdpowiedzUsuń