- Na co masz ochotę? - spytałem. Na twarzy Fredericka wymalowało się zmieszanie. - Na obiad - dodałem, uśmiechając się.
- Nie wiem, jakieś propozycje?
- Zrobię ci niespodziankę - powiedziałem. - Mógłbyś w tym czasie nakarmić psy i wybrać coś do obejrzenia przy obiedzie?
- W sumie, chyba i tak nie mam nic lepszego do roboty - stwierdził. Ja natomiast zacząłem przygotowywać makaron ze szpinakiem.
Podobało mi się takie życie. Oglądanie z Frederickiem kreskówek i musicali, gotowanie mu, rozmawianie z nim i każdy inny aspekt tej relacji. Gdybym mógł sprawić, aby tak było zawsze, nie zawahałbym się nawet przez chwilę. Bez żalu opuściłbym swoje dotychczasowe życie. Chciałem opuścić swoje dotychczasowe życie, ale wszystko było takie skomplikowane. Nie czułem nic do Hannibala. No cóż, przebywanie z nim było mniej męczące, niż przebywanie z większością ludzi. Przebywanie z Frederickiem nie było w ogóle męczące, wręcz przeciwnie. W całą tę sytuację wkomponowana była jeszcze Abigail, za którą czułem się odpowiedzialny.
- No to, co dziś oglądamy? - spytałem, wchodząc do pokoju i niosąc dwa talerze z obiadem.
- Leci jakiś film, Uwikłani. Nie wiem, o czym to, ale początek był ciekawy - stwierdził. Przystałem na tę propozycję i usiadłem obok niego.
Film rzeczywiście był ciekawy, ale mnie bardziej zajmowało obserwowanie niezwykle zainteresowanego filmem Fredericka. Postanowiłem mu trochę poprzeszkadzać. Pocałowałem go. Nie zaczął narzekać, że przeszkadzam mu w oglądaniu, więc wyłączyłem telewizor i ściągnąłem z niego tę czarną koszulkę, która frustrowała mnie od kilku godzin.
Usłyszałem dźwięk smsa. Odczytałem wiadomość i wstałem, próbując ułożyć listę rzeczy, które trzeba jak najszybciej zrobić.
- Abigail napisała - wyjaśniłem zaskoczonemu Frederickowi. - Jack Crawford niebawem tu będzie.
- Nie wiem, jakieś propozycje?
- Zrobię ci niespodziankę - powiedziałem. - Mógłbyś w tym czasie nakarmić psy i wybrać coś do obejrzenia przy obiedzie?
- W sumie, chyba i tak nie mam nic lepszego do roboty - stwierdził. Ja natomiast zacząłem przygotowywać makaron ze szpinakiem.
Podobało mi się takie życie. Oglądanie z Frederickiem kreskówek i musicali, gotowanie mu, rozmawianie z nim i każdy inny aspekt tej relacji. Gdybym mógł sprawić, aby tak było zawsze, nie zawahałbym się nawet przez chwilę. Bez żalu opuściłbym swoje dotychczasowe życie. Chciałem opuścić swoje dotychczasowe życie, ale wszystko było takie skomplikowane. Nie czułem nic do Hannibala. No cóż, przebywanie z nim było mniej męczące, niż przebywanie z większością ludzi. Przebywanie z Frederickiem nie było w ogóle męczące, wręcz przeciwnie. W całą tę sytuację wkomponowana była jeszcze Abigail, za którą czułem się odpowiedzialny.
- No to, co dziś oglądamy? - spytałem, wchodząc do pokoju i niosąc dwa talerze z obiadem.
- Leci jakiś film, Uwikłani. Nie wiem, o czym to, ale początek był ciekawy - stwierdził. Przystałem na tę propozycję i usiadłem obok niego.
Film rzeczywiście był ciekawy, ale mnie bardziej zajmowało obserwowanie niezwykle zainteresowanego filmem Fredericka. Postanowiłem mu trochę poprzeszkadzać. Pocałowałem go. Nie zaczął narzekać, że przeszkadzam mu w oglądaniu, więc wyłączyłem telewizor i ściągnąłem z niego tę czarną koszulkę, która frustrowała mnie od kilku godzin.
Usłyszałem dźwięk smsa. Odczytałem wiadomość i wstałem, próbując ułożyć listę rzeczy, które trzeba jak najszybciej zrobić.
- Abigail napisała - wyjaśniłem zaskoczonemu Frederickowi. - Jack Crawford niebawem tu będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz