- Wybierz coś, mam całą kolejkę filmów do nadrobienia. - Odparłem, zbierając talerze i wynosząc je do kuchni. - Przyniosę nam coś do picia.
Wyszedłem powoli, starając się ukryć fakt, ze chodzenie bez laski przynosi mi jeszcze pewne problemy. Kiedy już miałem wolne ręce, oparłem się o krawędź zlewu. Musiałem złapać kilka głębszych oddechów, nim wyciągnąłem z lodówki czteropak piwa i wróciłem do salonu.
- Masz coś ciekawego? - Spytałem, dosiadając się do Willa.
- Nie wiedziałem, że taki z ciebie fan musicali. - Rzucił, zaskoczony.
- Nie wiedziałeś też, że lubię oglądać kreskówki całymi nocami. - Wzruszyłem ramionami. - Na szczęście wielu rzeczy jeszcze o mnie nie wiesz.
Posłał mi takie spojrzenie, jakby chciał powiedzieć, że podejmuje wyzwanie, jakie mu rzuciłem. Jego wzrok niemal od razu spoczął na puszce piwa, które właśnie otwierałem.
- Popraw mnie, jeśli się mylę, ale czy ty nie bierzesz opiatów? - Zmarszczył brwi.
- Najwyżej zapadnę na depresję oddechową i dla odmiany ty będziesz miał zwłoki na terenie posiadłości. - Wzruszyłem ramionami, po czym widząc jego minę dodałem w pośpiechu. - Jestem psychiatrą, pamiętasz? Co nieco o tym wiem.
- Nie będę cię reanimował - Will przewrócił oczami, po czym sam wziął swoje piwo i jeszcze raz zlustrował listę filmów.
- Puść Nędzników, to jest akurat świetna wersja, dwudziestopięciolecie. - Zaproponowałem.
- Uprzedzam, że nie znam się zbytnio na musicalach.
- Na czym się tu znać? Śpiewają, potem piją, a na końcu wszyscy giną. - Zaśmiałem się.
Nie wierzył, że będzie aż tak źle. Dwa piwa i trzy godziny później chyba zmienił zdanie.
Leżeliśmy na kanapie w stercie poduszek, psów i koców. Od czasu do czasu wierciłem się, usiłując znaleźć niędzy tym wszystkim pozycję, która pozwoli mi na nie połykanie kolejnej dawki leków. Od czasu do czasu nuciłem coś, udając, że wcale nie znam wszystkich tekstów na pamięć.
Psychicznie byłem w przyjemnym miejscu - lekko zamglonym, o miękkich brzegach. Byłem wstawiony, przyćpany i przekonywałem się, że powinienem częściej spędzać wieczory w ten sposób.
Dopiero, gdy Will zaczął pociągać nosem nijak nie w rytm ostatnich taktów "Do you hear the people sing (reprise)" otrząsnąłem się z otaczającej mój mózg chmury.
- Wszystko w porządku? - Zapytałem lekko zbity z tropu, siadając gwałtownie, jakbym spodziewał się, że mężczyzna dostanie zaraz ataku paniki. Może nazbyt troskliwie, obejmując go ramieniem i usiłując na tyle skupić wzrok, by odnaleźć jego oczy.
Będę płakać! Będę płakać i mnie nie uspokoisz...
OdpowiedzUsuń