Frederick namówił mnie na oglądanie Nędzników. Zgodziłem się, nie wiedząc, co mnie czeka. Przez trzy godziny wkładałem prawdziwy wysiłek w to, aby się nie rozkleić. Losy bohaterów były niezwykle poruszające, a muzyka tylko to potęgowała. Przy końcówce, intensywne mruganie i próby uspokojenia się okazały się niewystarczające. Poczułem jak łzy napływają mi do oczu.
To było dosyć zawstydzające i obawiałem się, że Frederick zacznie się ze mnie śmiać. On jednak objął mnie ramieniem i zapytał troskliwie:
- Wszystko w porządku?
- Nie - odpowiedziałem, czując łzy spływające po policzkach. To było naprawdę zawstydzające, nie rozumiałem swojego zachowania. Byłem w końcu dorosłym mężczyzną, a nie nastolatką. No, wrażliwym dorosłym mężczyzną, ale to nie usprawiedliwiało wzruszania się na Nędznikach przy Fredericku. - Nic nie jest w porządku - dodałem i przytuliłem się do niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Nie była to wyjątkowo komfortowa pozycja, biorąc pod uwagę, że był ode mnie zauważalnie niższy, ale na chwilę obecną nie miałem ochoty nic zmieniać.
Czułem się bezpiecznie. Jego dłoń zatopiona w moich włosach i spokojny głos pomogły mi się uspokoić. Do czasu, gdy nie przypomniał mi o czymś, co spowodowało, że znów się rozkleiłem. Wtuliłem się w niego mocniej, nie chcąc się nawet zastanawiać, w jaki sposób doszło do tej sytuacji. W tej chwili ważne było tylko to, że czułem się dobrze. To było coś nowego. Kontakt z ludźmi powodował najczęściej dyskomfort i zmęczenie. Teraz było inaczej. Teraz byłem, jak sądzę, szczęśliwy.
Szczęście. To słowo przerażało mnie nieco swoją obcością. A jednak najlepiej opisywało mój obecny stan.
Czując, że zamykają mi się oczy i widząc, że Frederick jest podobnie, o ile nie bardziej, zmęczony, zacząłem przekręcać się na kanapie w poszukiwaniu wygodnej pozycji. W końcu leżeliśmy oboje obok siebie, Frederick przede mną, odwrócony do mnie plecami. Objąłem go i zasnąłem niewiarygodnie szybko.
To było dosyć zawstydzające i obawiałem się, że Frederick zacznie się ze mnie śmiać. On jednak objął mnie ramieniem i zapytał troskliwie:
- Wszystko w porządku?
- Nie - odpowiedziałem, czując łzy spływające po policzkach. To było naprawdę zawstydzające, nie rozumiałem swojego zachowania. Byłem w końcu dorosłym mężczyzną, a nie nastolatką. No, wrażliwym dorosłym mężczyzną, ale to nie usprawiedliwiało wzruszania się na Nędznikach przy Fredericku. - Nic nie jest w porządku - dodałem i przytuliłem się do niego, kładąc głowę na jego klatce piersiowej. Nie była to wyjątkowo komfortowa pozycja, biorąc pod uwagę, że był ode mnie zauważalnie niższy, ale na chwilę obecną nie miałem ochoty nic zmieniać.
Czułem się bezpiecznie. Jego dłoń zatopiona w moich włosach i spokojny głos pomogły mi się uspokoić. Do czasu, gdy nie przypomniał mi o czymś, co spowodowało, że znów się rozkleiłem. Wtuliłem się w niego mocniej, nie chcąc się nawet zastanawiać, w jaki sposób doszło do tej sytuacji. W tej chwili ważne było tylko to, że czułem się dobrze. To było coś nowego. Kontakt z ludźmi powodował najczęściej dyskomfort i zmęczenie. Teraz było inaczej. Teraz byłem, jak sądzę, szczęśliwy.
Szczęście. To słowo przerażało mnie nieco swoją obcością. A jednak najlepiej opisywało mój obecny stan.
Czując, że zamykają mi się oczy i widząc, że Frederick jest podobnie, o ile nie bardziej, zmęczony, zacząłem przekręcać się na kanapie w poszukiwaniu wygodnej pozycji. W końcu leżeliśmy oboje obok siebie, Frederick przede mną, odwrócony do mnie plecami. Objąłem go i zasnąłem niewiarygodnie szybko.
Twierdzisz, że obudzę się z takim widokiem?Umm...
OdpowiedzUsuń