Staliśmy przy drzwiach już dłuższą chwilę. Widać było, że Frederick nie chce, abym wyszedł. Ja również tego nie chciałem. Zastanawiało mnie tylko, czy nasze powody są takie same. Bardziej prawdopodobne było to, że po prostu nudzi mu się w towarzystwie tylko i wyłącznie psów.
- Gdybyś chciał jeszcze kiedyś zruinować się emocjonalnie dzięki Broadway'owi wiesz gdzie mnie szukać - powiedział.
- Będę pamiętał, żeby następnym razem zabrać chusteczki - odparłem, uśmiechając się.
- Spokojnie, poszukam nam na jutro jakiejś komedii.
No cóż, nie powiedziałem jeszcze, kiedy znów przyjadę, a Frederick założył, że zobaczymy się następnego dnia. Mógłbym mu to wytknąć. Nie lubiłem tego rodzaju zachowań. Nie powiedziałem jednak na ten temat nic, bo już w tym momencie, jeszcze przed wyjściem, przed pożegnaniem, ja nie mogłem się doczekać kolejnego spotkania.
- W takim razie do zobaczenia jutro - powiedziałem, ale nie wyszedłem. Dalej staliśmy na przeciwko siebie, nie mogąc się pożegnać. Zastanawiałem się, co Frederick o mnie myśli. Nie śmiałem zastanawiać się, czy coś wobec mnie czuje. Może, gdyby popełnił jakąś zbrodnię, łatwiej byłoby mi go rozgryźć, pomyślałem. Albo gdyby był mi obojętny.
Powinienem był wyjść. Ale zamiast tego, podszedłem o krok bliżej, pocałowałem go i wyszedłem, zanim zdążył zareagować. Uciekłem.
Wsiadłem do samochodu i przejechałem kilka kilometrów, zanim zatrzymałem się, aby pomyśleć o tym, co zrobiłem. Prawdopodobnie zniszczyłem dobrze zapowiadającą się przyjaźń. Prawdopodobnie wywołałem u Fredericka dyskomfort. Prawdopodobnie to była jedna z gorszych decyzji mojego życia.
Ale nie żałowałem.
Gdy wróciłem do domu, Hannibal od razu postanowił ze mną porozmawiać.
- Co się stało, Will? - spytał spokojnie.
- Trochę mnie przytłacza to normalne życie, kontakty z sąsiadami, udawanie, że jesteśmy zwyczajną rodziną - odparłem, żałując, że nie przygotowałem się do tej rozmowy lepiej.
- Nigdy nie otrząśniemy się z tego, co się nam przytrafiło, jeśli nie zaczniemy prowadzić normalnego życia. To konieczność.
- Zdaję sobie z tego sprawę, tylko jest to dla mnie trudne. Poza tym, Abigail często wypytuje mnie o różne rzeczy. Wiem, że ma do tego prawo, ale to mi nie pomaga - powiedziałem i spuściłem wzrok. Miałem nadzieję, że Hannibal nie nabierze żadnych podejrzeń. Dalszy przebieg rozmowy na to nie wskazywał. Hannibal powiedział, że porozmawia z Abigail i wyraził zrozumienie dla mojej potrzeby samotności. Wcześniej miałem zamiar powiedzieć, że chcę wyjechać na kilka dni. Teraz jednak nie wiedziałem, czy Frederick będzie miał ochotę ze mną rozmawiać, nie mówiąc już o wspólnym spędzaniu wieczorów. Zasygnalizowałem więc tylko jutrzejszy wyjazd, dodając, że nie wiem jeszcze, jak długi będzie.
I'll just... wait here?
OdpowiedzUsuń