Byłem zachwycony finalnym efektem remontu. Casey był wizjonerem, spod którego dłoni wychodziły prawdziwe cuda, idealnie dopasowane do charakteru odbiorcy. Miałem przed sobą klasyczny, prosty, ale urzekający gabinet, który wyglądał niczym scenografia serialu telewizyjnego. Parapetówka miała być w sumie imprezą w podziękowaniu za to, co dla mnie wyczarował.
W piątek wieczorem, po drodze z pracy zaopatrzyłem się w sporą ilość piwa, przekąsek i telefon do miejscowej pizzerii.
Byłem wyjątkowo... samoświadomy, jeśli chodziło o ten wieczór. Spodziewałem się, że jestem dla Casey'a starym nudziarzem, ale zależało mi na tym, by mieć w tym mieście kogoś znajomego poza uczelnią. W środowisku akademickim jest miło, ale można tam oszaleć. Po pewnym czasie zamienia się ono w koło wzajemnej adoracji, gdzie wszyscy poruszają wiecznie te same tematy. Z kolei ten mężczyzna był pełen pasji i wrodzonej charyzmy. Aż chciało się z nim przebywać. Miałem nadzieję, że nie zabraknie nam interesujących tematów do, bo nie byłem najlepszą osobą do podtrzymywania rozmowy. Czasami zdarzało mi się popadać w zbytni monologizm; Kiedy indziej nie potrafiłem wydusić z siebie niczego godnego uwagi.
Casey przybył o umówionej porze, tym razem korzystając z taksówki, a nie ze swojej wspaniałej maszyny. Zdawał się być skonsternowany umiejętnościami taksiarza, ale nie skomentował ich niczym poza nieprzychylnym spojrzeniem i brakiem napiwku. Postanowiłem odpuścić sobie pytanie o to jak minęła podróż.
- Cześć, Aniołku. - Uśmiechnął się promiennie. Chyba przywykłem już do takiego powitania, mimo, że nadal nie wiedziałem co o tym myśleć.
- Cześć. - Rzuciłem, prowadząc go do salonu (jakby nie znał planu mieszkania lepiej ode mnie). - Mam nadzieję, że lubisz Margaritę, bo dostawca pizzy jest już w drodze.
To jest mój 'casual' garnitur
OdpowiedzUsuńAz zaczelam miec ochote na pizze xd no i jestem ciekawa, co sie dalej wydarzy... ;>
OdpowiedzUsuńShh! (I hope they'll do the butt thing!)
Usuń