niedziela, 5 maja 2013

New work


Obudził mnie dzwonek do drzwi. Spojrzałem na zegarek. Była dwunasta, kto ośmielał się budzić mnie o tej porze? Zwlokłem się z łóżka i otworzyłem.
- Czy w domu jest pan Nicholas Moore? – spytała młoda kobieta o długich jasnych włosach.
- To ja. Słucham – powiedziałem, nadal stojąc w drzwiach.
- Proszę się ubrać – zmierzyła mnie wzrokiem. – Mam pana zabrać na testy psychologiczne.
- Chwileczkę. – Poszedłem do łazienki, zostawiając drzwi wejściowe otwarte. Kobieta zawahała się, nie usłyszawszy zaproszenia, ale zdecydowała się wejść.
Po chwili wsiedliśmy do samochodu. Kobieta jeździła czarnym Mercedesem CLS. Usiadłem więc wygodnie i spytałem:
- Pani jest psychologiem, czy tylko kurierem?
- Ciekawe określenie – uśmiechnęła się. – Ale jestem psychologiem. To ja będę przeprowadzać testy – wyjaśniła.
- Więc rozumiem, że badanie już się rozpoczęło – stwierdziłem. Kobieta zaśmiała się, ale nic nie odpowiedziała. Nie mówiłem więc już nic więcej, jako że ona również nie wykazywała chęci do kontynuowania pogawędki. Dojechaliśmy szybko – nic dziwnego, biorąc pod uwagę to, czym jechaliśmy. Wysiedliśmy koło jakiegoś starego magazynu.
- Zapraszam – powiedziała, wskazując drzwi magazynu. W środku było całkiem przytulne, jak na magazyn, pomieszczenie z komputerami, fotelami i dużym ekranem.
- Ładnie tu macie – stwierdziłem. – Szkoda tylko, że nie zabrała mnie pani do waszej prawdziwej siedziby.
- Takie rzeczy to dopiero, jak pan zostanie zatrudniony. Proszę usiąść do komputera i rozwiązać test. Proszę powiedzieć, jak pan zgłodnieje. Test bywa czasochłonny.
- Właściwie już jestem głodny. – Uśmiechnąłem się rozbrajająco. – Proszę pamiętać o tym, jak mnie pani brutalnie obudziła i zabrała tu, zanim zdążyłem zjeść śniadanie.
- Mamy tylko ciasteczka – powiedziała.
- Świetnie – ucieszyłem się i zacząłem rozwiązywać test.
Po paru godzinach odpowiadania na idiotyczne, powielające się pytania, doszedłem w końcu do ostatniego. Kobieta powiedziała, że analiza wyników zajmie chwilę. Zająłem się więc rozkręcaniem i skręcaniem znalezionych pomieszczeniu długopisów. Po chwili pani psycholog wyszła z telefonem. Niestety, nie słyszałem rozmowy.
- Gratuluję. Został pan przyjęty na stanowisko zastępcy szefa Biura Badań i Rozwoju – oznajmiła. – Jest to wysokie stanowisko, jak na nowicjusza, ale ufamy pańskim umiejętnościom. Mamy nadzieję, że nas pan nie zawiedzie – uśmiechnęła się. – Jutro przejdzie pan szczegółowe przeszkolenie. Jak na razie powiem, że liczymy na pańską innowacyjność i pomysłowość. Poza tym, każdy z pracowników Biura Badań i Rozwoju ma pod opieką kilku innych pracowników innych wydziałów. Przez jakiś czas, będzie pan się zajmował tylko jednym pracownikiem. – Spojrzała na zegarek. – Zaraz powinien tu być.
Chwilę po jej słowach usłyszałem dźwięk silnika. Spojrzałem przez okno. Pod magazynem stanął czarny Cadillac CTS. Wysiadł z niego dobrze zbudowany, wysoki mężczyzna. Przyszedł do pomieszczenia, którym byliśmy.
- Witam – powiedział. – Gdzie jest ten nowy?
- Ekhm. To ja. Nazywam się Nicholas Moore – przedstawiłem się.
- Robert Doyle. – podał mi rękę. – Mandy, - zwrócił się do kobiety – on w ogóle jest pełnoletni?
- Podejrzewam, że od mojego wieku ważniejsze są kwalifikacje. A wygląda na to, że nie znaleźliście nikogo lepszego – odparłem.
Robert postanowił odwieść mnie do domu. Była to dosyć emocjonująca przejażdżka, biorąc pod uwagę dyskusję na temat wieku, a także technikę jazdy mężczyzny.
Po powrocie do domu posprzątałem i wyszedłem na zakupy. Na zewnątrz spotkałem Abigail.
- Cześć, Nicholas – przywitała się.
- Cześć, miło cię widzieć. Co słychać?

1 komentarz:

  1. A, nic. Tak sobie leżę, opalam się podczas gdy wszyscy wokół zdobywają świat (BO WILL NIE CHCE MNIE SZKOLIĆ DO QUANTICO AAA)

    OdpowiedzUsuń