Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tej przeprowadzki. Miami nie było miejscem, które sam bym wybrał, ale nie miałem na ten temat zbyt wiele do powiedzenia. Dzięki dofinansowaniu od Uniwersytetu i pomocy kilku prywatnych sponsorów miałem możliwość kontynuowania projektu, którym zajmowałem się dłuższego czasu. Zależało mi na tym o wiele bardziej, niż na pozostaniu w Pontiac, Illinois. Z resztą nie miałem nikogo, kto by mnie powstrzymywał przed tą decyzją.
Na samą myśl o Florydzie robiłem się mokry. Dosłownie. Tutejsze temperatury przy tej wilgotności były trudne do zniesienia i przez pierwszych kilka dni pobytu nie opuszczałem klimatyzowanych pomieszczeń kampusu uniwersyteckiego. Profesorowie byli mili, a współpraca z Rektoratem znośna, więc nie narzekałem na ten stan rzeczy. Z początku zajmowałem pokój w Uniwersyteckim Domu Gościnnym, ale po podpisaniu umowy miało mi przysługiwać mieszkanie służbowe bliżej centrum, nieopodal laboratorium, jakie miałem dzielić z innym doktorem genetyki. Kilka osób zainteresowało się wyraźnie moją działalnością, dopytywali dlaczego postanowiłem podjąć się analizy badań emerytowanego profesora Suresha, a ja tylko uśmiechałem się i powtarzałem, że Genetyka i Wirusologia są bliżej siebie, niż wydaje się przeciętnemu człowiekowi.
- Aż osiem procent ludzkiego genomu to fragmenty wirusowego DNA. Suresh doskonale opisał mutacje, jakie mogą zajść podczas niektórych infekcji, dlaczego nie pomyśleć nad ich wykorzystaniem w inżynierii genetycznej?
Oczywiście to były tylko puste frazesy, bo setki naukowców już dawno zajmowało się tym tematem. Mnie interesowały konkretne mutacje powodowane wirusem Shanti i wszystkie modyfikacje wprowadzone przez Suresha i jego przeciwciała. Ale te badania interesowały niewielu.
Jedną z tych osób był mój główny sponsor, Gabriel Bishop. Jego dziadek zajmował się kiedyś sponsorowaniem badań Suresha i rodzinna firma "Lubiła mieć oko nad postępami w tym temacie" jak mawiał. Dziwak, ale młody, ekscentryczny i bogaty. Był gotowy zapewnić mi najlepszy sprzęt dopóki dostawał zadowalające raporty.
Ostatni powinienem odesłać mu na wczoraj ale rozumiał, że to opóźnienie wywołane jest przeprowadzką.
Cóż. Siedziałem na kartonach.
Dosłownie, siedziałem na kartonach pełnych książek, z laptopem na kolanach i szukałem firmy zajmującej sie kompleksowymi remontami za rozsądną cenę. Kiedy wszystkie zasoby poświęca się dla pracy trzeba przyoszczędzić na zasłonach. Przeżyję.
Mieszkanie było sterylne. Niedawno oddane do użytku i niezupełnie wykończone. Zgodziłem się na nie, ponieważ było najbliżej laboratoriów i, ponieważ byłem na tyle stary, by zasłużyć na mieszkanie w miejscu, które będzie wyglądać tak jak tego zapragnę. W ramach rozsądku.
Stwierdziłem, że będę się tu przenosić stopniowo, póki mogę zajmować miejsce na kampusie, ale w rzeczywistości spędzałem tu więcej czasu niż powinienem, przeszukując pudła w poszukiwaniu konkretnych książek, czy dokumentów.
Pragnąłem, żeby ten remont zaczął się jak najszybciej, byle tylko skończył się jeszcze prędzej.
Is that a flirtation?
OdpowiedzUsuńAAAAAA <333333
OdpowiedzUsuńFear not, citizen!
OdpowiedzUsuń