środa, 5 czerwca 2013

Doctor

Mama nie robiła wątróbki od czasu rozwodu. A w zasadzie od dnia, kiedy podjęła decyzję o rozwodzie. Byłem wtedy dzieckiem, ale nadal pamiętam, jak mama postanowiła podnieść się po raz kolejny. Zmieniła ciepłą bluzę, w jakiej zazwyczaj chodziła po domu, na sukienkę. Pomalowała oczy, czego zazwyczaj nie robiła w dni wolne – tusz do rzęs zostawiał takie brzydkie ślady na policzkach, gdy płakała. Zrobiła wówczas wątróbkę, którą ojciec uwielbiał. On jednak spóźnił się na kolację ponad dwie godziny. Znów załatwiał coś do jego wyimaginowanej firmy. Coś, co niby miało pomóc mu rozkręcić interes. Coś co miało bezużytecznie stać w komórce przez następne kilka lat. Gdy przyszedł, włożył tylko talerz do mikrofalówki i zjadł swoją porcję, nie wypowiadając ani słowa. Następnie wyszedł, mówiąc, że ma coś do załatwienia. Mimo wszystko, tego dnia mama nie płakała. Wzięła gazetę i zaczęła szukać mieszkania dla nas.
To wspomnienie było nadal niezwykle realne, jakby to wszystko wydarzyło się wczoraj. Dlatego zdziwiłem się, gdy po powrocie z pracy zastałem mamę, przyrządzającą wątróbkę. Usiadłem przy kuchennym stole.
- Jak było w pracy? – spytała mama.
- Dobrze. Nawet się nie nudziłem – powiedziałem, przypominając sobie kilka wybuchów, które, wraz z moim zespołem, spowodowałem. – Robisz wątróbkę – zauważyłem.
- Owszem – mama potwierdziła.
- To dobrze. Lubię wątróbkę – stwierdziłem, postanawiając, że nie będę zadawał więcej pytań na ten temat.
- Myślę o zmianie lekarza – poinformowała nagle mama.
- Dlaczego? Myślałem, że dobrze dogadujesz się ze swoją lekarką.
- Och, no wiesz. – Mama wzruszyła ramionami. – Sądzę, że potrzebuję zmiany.
Patrzyła na mnie, jakby oczekiwała zgody. Jakbym był jej ojcem, a nie synem. Prawda jest taka, że nie raz się tak właśnie czułem.
- No cóż, zrobisz jak uważasz – powiedziałem. – Ale żeby to nie wyszło ci na gorsze. Zobacz, jak wiele udało ci się osiągnąć. Masz pracę, przyjaciół, dawno nie działo się nic złego… Nie chciałbym, aby to się zmarnowało, przez twoją potrzebę odmiany.
- Dobrze, Nicholas, powiem ci prawdę. Widzisz, chcę znaleźć nowego lekarza, bo moja lekarka podobno głosuje na Demokratów – wyznała, wypowiadając końcówkę zdania szybko, jakby mówiła o czymś okropnym.
- Mamo. Rozmawialiśmy o tym wiele razy – zacząłem, wiedząc, iż stoję na przegranej pozycji. – Nawet, jeśli ktoś ma inne poglądy niż ty, nie oznacza to, że jest zły.
- Ale ja po prostu nie mogę! Wiedziałam, że mnie nie zrozumiesz.
- Spokojnie. Po prostu zastanów się, co będzie, jeśli twój kolejny lekarz również będzie głosował na Demokratów.
- Nie, on nie mógłby… Na pewno na nich nie głosuje.
- Czyli masz już nowego lekarza i pytasz mnie o zdanie po fakcie? – spytałem. To nawet nie byłoby dużym zaskoczeniem.
- Nie, synku. Ale mam już kogoś na myśli – uśmiechnęła się szeroko.

1 komentarz:

  1. Ma męża i adoptował dziecko! OCZYWIŚCIE, że głosuje na demokratów xDDD

    OdpowiedzUsuń